Taterniczek 30
Wspinaczka ze śmiercią

„Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest”

(Edward Stachura)

Wspinaczka bez asekuracji (solowa) jest bez wątpienia najbardziej fascynującą dziedziną wspinaczki klasycznej. W dobie usportowienia wspinania, wtłoczenia go w rygory morderczego treningu, przejścia solowe wciąż wydają się bardziej pozostawać domeną estetów i donkiszotów, niż tych, którym natura nie poskąpiła cierpliwości w pracy nad sobą. Żadna dyscyplina sportów górskich nie budzi tylu kontrowersji. Dla przeciwników jest to wspinaczka po śmierć, czyli specyficzny sposób popełniania samobójstwa na raty. Dla wyznawców jest to li tylko wspinaczka ze śmiercią, porywająca gra z Przeznaczeniem. Nie jest naszym zamiarem analizowanie  tych  postaw, wydaje sie jednak być prawdopodobnym stwierdzenie, iż ci którzy negują sens wspinaczki bez liny, nie odczuwali ani przez moment  „metafizycznej dziwności życia”.

Skalną wspinaczkę solowa, możemy podzielić na dwa rodzaje:

-wspinaczkę w wielkich ścianach

-wspinaczkę w rejonach o charakterze skałkowym

Podział taki może wydawać się zaskakujący, ale bynajmniej nie ma na celu gradacji trudności psychicznych. Wspinaczka solowa w wielkich ścianach traktowana jest niejednokrotnie jako najszybszy sposób przebycia drogi i odbywa się częstokroć w sposób niezupełnie klasyczny. Typowym przykładem może być tutaj rekordowe przejście Direct Americaine przez Ch. Profita. Wspinaczka solowa w rejonach o charakterze skałkowym jest wspinaczką zawsze klasyczną i stanowi wyraz dążenia do doskonałości stylu. W naszej refleksji pragniemy zająć się właśnie tym rozumieniem wspinaczki solowej, jej historią i stanem faktycznym na Jurze.

Pierwszym problemem, jaki musimy sobie postawić jest określenie wymogów. Jakim powinna odpowiadać droga solowa. (W teorii stylów wspinaczkowych nie ma bowiem rozróżnienia miedzy 5-metrowym kamieniem pokonanym bez liny a kilkudziesięciometrową ścianą, takie przewodniki jednakowo traktują taką sytuację). Granica tego, co jest „drogą solową” sensu stricto wymyka się ścisłemu definiowaniu. Ten sam upadek z 10-ciu metrów może być tylko przestrogą gdy lądujemy na piasku, może jednak oznaczać kres dalszej działalności kiedy podłoże jest mniej stosowne…

Dla naszych rozważań musimy więc przyjąć bardzo ogólną definicję, iż drogą solową jest ta, która przechodzona bez asekuracji stwarza poważne zagrożenie dla życia lub zdrowia wspinacza, wyjście cało z upadku może być zaś uznane za tzw. cudowne ocalenie. Wszystko zależy więc od konkretnej sytuacji i drogi, ale pewnym niech będzie dla jasności że Panika Tucznika w dol. Kobylańskiej i Cyklofrenia w Podlesicach drogami solowymi nie są, są nimi natomiast Rysa Babińskiego w Bolechowicach, Horyzonty Techniki w Rzędkowicach.

Przejście solowe musi być przejściem podjętym świadomie, w którym wspinacz w sposób totalny rezygnuje z asekuracji. To bardzo dziwne zastrzeżenie staje się zrozumiałe, gdy wyobrazimy sobie następującą sytuację: wspinający się ma ze sobą sprzęt i linę, z jakichś tam przyczyn jednak nie asekuruje się. Przejście takie solowym nie jest, sprzęt stanowił dość istotną rękojmię bezpieczeństwa. Z tych samych względów nieetyczne jest zabieranie na wspinaczkę solową uprzęży czy pętli z karabinkiem, nie mówiąc o klasycznym triku w postaci wspinaczki obok wiszącej liny.

Z zaprezentowanymi poprzednio już wywodami całkowicie koresponduje konstatacja, iż ocena technicznych trudności drogi mówi niewiele o klasie przejścia solowego. Nie da się zaprzeczyć, iż pewne drogi o określonej specyfice są bardzo poważnym przedsięwzięciem jeśli odrzucić asekurację. Dla przykładu: Rysa Babińskiego wiedzie wyjątkowo prostą i nie­skomplikowaną formacją. Cały przebieg wspinaczki zależy od solisty. Jeśli „nie wysiądzie mu psycha” drogę przejdzie, drobny błąd stosunkowo łatwo skorygować. Nie można powiedzieć, aby podobną prostotą odznaczała się łatwiejsza przecież technicznie Droga Ostapowskiego na Sokolicy. Zdenerwowanie może mieć skutek fatalny, są małe szanse na poprawę pozycji. Przejście niektórych formacji („obłe klamy”, „tarciówki”) z pewnością bardziej zależy od Anioła Stróża, niż od motorycznych cech wspinacza. Są dwie metody dokonywania przejść solowych, we wspinaczkowym slangu określane jako:

– na błysk

– na zapatentowanie

Metoda „na zapatentowanie” polega na perfekcyjnym opanowaniu drogi poprzez trening z górną lub z dolną asekuracją. ( w tym przypadku przy kolejnych przejściach często ogranicza się ilość punktów przelotowych). Liczba powtórzeń może iść w dziesiątki, może to być nawet jedno, dwa przejścia. Atak zostaje podjęty w momencie kiedy trudności techniczne nie stanowią żadnego problemu, moment przejścia wydaje się być starannie dobrany pod względem kondycji psychicznej solisty. Metoda ta wydaje się być dominująca w skali kraju, prawdopodobnie przeważa też w innych regionach.

Przejścia „na błysk” są domeną prawdziwych magów wspinaczki (których jak powszechnie wiadomo brakuje w naszym kraju). Polegają one na wyczuciu odpowiedniego momentu ,tzw. „Błysk” (augustyńska iluminacja + szaleństwo?) po czym następuje atak bez oglądania się na konsekwencje. Obserwatorzy zwykle nie mogą wyzwolić się od przeświadczenia, iż delikwent prezentuje magiczną pewność powodzenia. Jeśli wspinacz nie znał drogi, jest jedyny doskonały styl „solo on sight”.

Podstawową sprawą podczas przejścia bez asekuracji jest koncentracja na technicznych aspektach problemu i przezwyciężenie świadomości refleksyjnej. Świadomość refleksyjna jest wyobrażaniem sobie skutków odpadnięcia i jest podstawową przyczyną dysproporcji, jaka pojawia się między możliwościami fizycznymi i psychicznymi wspinacza Zjawisko to jest zauważalne np. przy przejściu z asekuracji górnej do wspinaczki klasycznej: bardzo dobrze wytrenowany zawodnik ma często kłopoty z przejściem nie tak trudnego „na wędkę” odcinka. Przy odrzuceniu asekuracji w ogóle dysproporcja ta uzyskuje charakter dramatyczny i w „normalnym” przypadku sięga dwóch klas w trudnościach drogi. Zawężenie tej naturalnej granicy charakteryzuje tylko jednostki wybitne – spośród tysięcy solistów na świecie liczy się tylko kilka nazwisk.

Na Jurze wszystko jak dotąd wydaje się być w „normie”. Czołowe drogi solowe osiągają stopień VI.3 wobec VI.5 jako granicy poziomu.

Stwierdzić należy, że do momentu kiedy występuje wspomniana koncentracja na te­chnicznych aspektach wspinaczki, soliście zagrażają właściwie tylko niebezpieczeństwa obiektywne. Nagłe przywrócenie świadomości refleksyjnej może być przyczyną paniki, tu zwykle prowadzi do zmian na niekorzyść w wydolności fizycznej. W sytuacji swoistego „pata”, osławiona adrenalina pomoże niewiele…

Kiedy i w jaki sposób rozpoczęła się modernistyczna wspinaczka solowa na Jurze? Postęp w tej dziedzinie odbywał się etapami podobnie jak we wspinaczce klasycznej „tradycyjnej”. W Skałkach Podkrakowskich ideę wspinania solowego na szeroką skalę zapoczątkowali Kaskaderzy, a bodaj ich najznakomitszym przedstawicielem w tej dziedzinie był Konstanty Miodowicz. Ryski nad Tablicą (VI) w Dol. Bolechowickiej, Cygaro (VI + ) w Dol. Kobylańskiej i przede wszystkim Prawy Komin Sokolicy (VI + ) to przykłady wielu rozwiązań solowych, w które obfitowała działalność Miodowicza. Przejścia budziły zrozumiałe uznanie, miały posmak sensacji, wielu z postronnych obserwatorów spisało Kostka na straty. W okresie panowania górnej asekuracji nie przyznawano takim przejściom znaczenia sportowego.

Nie popełnimy większego błędu, jeśli dla Skałek Podkrakowskich za epokowe uznamy przejście solo przez Andrzeja Marcisza Freneya na Zakrzówku (VI.2/VI.2+), a dla Jury Północnej przejście Kołkówki (VI.1) w Podlesicach tegoż autora. W szczególności pierwsze z tych przejść zasługuje na uwagę. Było ono przełamaniem ogromnej bariery psychicznej, po raz pierwszy pokonano solo drogę wielokroć trudniejszą od VI-tki. Przejście Andrzeja sensacją się nie stało, zbyt wiele było głosów podważających jego wiarygodność, dziś z perspektywy lat może wydawać się nam to śmieszne. Sensacją na skalę ogólnokrajową było natomiast przejście solowe Rysy Babińskiego (VI.2/VI.2+) w Bolechowicach dokonane w 1982 roku przez Wojtka Kurtykę w obecności świadków. Było to istne trzęsienie ziemi dla środowisk skałołazów w Polsce, tym bardziej, że drogi o tych trudnościach uchodziły wówczas za ekstremalne. W tym okresie rozpoczęła się seria nowych jakościowo przejść na Północnej Jurze, pierwsze skrzypce zaczął tam grać Jarosław Caban, autor przejścia solowego Filara Wyklętych (VI.1) w Podlesicach.

Rok 1984 był „czasem Apokalipsy” dla tych, którzy w przejściach solowych upatrywali odosobnione wyczyny niezbyt zrównoważonych osobników. W Skałkach Podkrakowskich przebyta została cała seria dróg o trudnościach VI. 1 do VI.3. Przejść tych było na tyle dużo, iż przestały budzić one sensację, traktować je zaczęto jako element działalności sportowej. Sława przestała „leżeć” na każdej drodze, trzeba było nie byle jakiego wyczynu, aby wstrząsnąć wspinaczkowym światkiem. Sztuka ta udała się zapewne Ryszardowi Malczykowi. Po jego przejściu Drogi Ostapowskiego na Sokolicy (VI.1+ ) powiało w Dolinkach grozą…

Uważny obserwator porównujący wykaz przejść solowych i przejść z dolną asekuracją z lat 1981-1982 wspinaczy krakowskich, zauważy wiele wspólnego.

Na Jurze Północnej Jan Szlęk przejściem Żyły (VI.2 +) w Rzędkowicach i Jarosław Caban przejściem Horyzontów Techniki (VI.1) (tamże) zdają się zapoczątkowywać nową generację przejść solowych w tym rejonie.

Wspinaczka solowa, jako konkurencja ma ogromne możliwości ekspansji i wobec kurczenia się problemów na Jurze jest sportową alternatywą. Ilość problemów jest niewyczerpana, ich rozwiązanie będzie rozłożone nie tyle na lata ile na pokolenia. Rzecz w tym, iż obecnie bardzo niewielu wspinaczy zajmuje się permanentnie przejściami solowymi i wydają się to być osobnicy znudzeni dotychczasowymi formami działalności. Być może pojawią się kiedyś specjaliści od tej konkurencji, tak jak pojawiła się grupa „piskarzy” . Wtedy prawdopodobnie nastąpi zasadniczy przełom we wspinaczce bez asekuracji w naszym kraju.

Kończąc te subiektywne rozważania chciałbym poczynić pewne zastrzeżenia. Wspinaczka solowa w naszym kraju jest rzeczywistością i wszelka jej negacja, także prawna byłaby tylko formą walki z rzeczywistością jako taką. Tekst mój bynajmniej nie jest próbą nakłonienia kogoś do wspinaczki bez asekuracji, nie była też moim celem apologia wspinaczki ze śmiercią. Wspinanie solowe, tak jak wspinanie w ogolę, jest kwestią wyboru, ściślej mówiąc jest jednym z nielicznych pól, na których mamy wolność wyboru. Nie ma sytuacji „tertium non datur”, czyli pójdziesz, albo… możesz po prostu się asekurować. W tym sensie wspinaczka solowa jest sferą, w której wolność może być realizowana absolutnie. To właśnie przeraża przeciwników.

Zamieszczone poniżej listy obejmują drogi solowe od VI-tego stopnia trudności, z których upadek wydaje się mieć poważne konsekwencje. Niektóre drogi leżące na pograniczu tego co można uznać za przejście solowe podane zostały w nawiasach.

Wykaz odwołuje się do znajomości podanych dróg, przy wartościowaniu przejść nie należy w każdym razie sugerować się sztywno trudnościami technicznymi.

Kolejność dróg według klucza chronologicznego. W nawiasach trudności w skali UIAA:

JURA PÓŁNOCNA

Kołkówka, Podlesice VI.1 (VIII-) Marcisz 1981 2p. Caban
Filar Wyklętych, Podlesice VI.1 (VIII-) Caban 1982
Rysa Wacha, Podlesice VI.+ Caban 1982 2p. Płonka
SkorekWach, Rzędkowice VI.+ Okrasiński 1983
Prostowanie Biodra Dziewicy, Podlesice VI.1 (VII-) Korczak 1984
Szara Płytka, Podzamcze VI.+ Korczak 1984
Żyła, Rzędkowice VI.2+ (VIII-) Szlęk 1984
Horyzont Techniki, Rzędkowice VI.1+ Caban 1984
Jaś nie doczekał, Podlesice VI.2+ (VIII-) Korczak 1985
Kurdupel, Rzędkowice VI.1? Podhajny
Trzecia Plichówka, Podlesice VI.2? Podhajny 1985 2p. Gonciarek
Jembasówka, Podlesice VI.1+/ VI.2 (VII) Zaczkowski 1985
Lewa Plichówka, Podlesice VI+ Zaczkowski 1985

 

Uwaga: Niektórzy mogą uważać wykaz dróg dla Północnej Jury za nie kompletny. Świadomie pominięto drogi o charakterze bulderingów, takie jak: 300% normy, Krakowskie Pieczywko, Hokej, Cyklofrenia, w Podlesicach czy Droga Kurtyki na Adepcie, Rysa na Zamku (Zakazana rysa) w Podzamczu. Zabieg może kontrowersyjny, lecz zgodny z duchem powyższego artykułu.

SKAŁKI PODKRAKOWSKIE

Ryski nad Tablicą, Dol. Bolechowicka VI Miodowicz 1979 2p. Farat
Cygaro, Dol. Kobylańska VI+ Miodowicz 1979
Prawy komin Sokolicy, Dol. Będkowska VI+ Miodowicz 1979 2p. Malczyk
Dupa Słonia, Dol. Będkowska VI.1+ B. Nowosielski (?) przed 1980 2p. Opozda
Obelisk, Dol. Kobylańska VI.1 Farat 1979
Górny Okap, Zakrzówek VI+ Marcisz 1981
Freney, Zakrzówek VI.2/ VI.2+ Marcisz 1981
Direttissima Żabiego Konia, Dol. Kobylańska VI Marcisz 1981 2p. Kosacz 3p. Księski
Rysa Babińskiego, Dol. Bolechowicka VI.2/ VI.2+ Kurtyka 1981 2p. Korczak
Pierwszy Filarek, Dol. Będkowska VI+ Korczak 1983 2p. Marcisz 3p. Zaczkowski
Płyta Sasa, Dol. Będkowska VI+ Korczak 1984 2p. Marcisz
Płyta Myszkowskiego, Dol. Kobylańska VI.1 Marcisz 1984 2p. Korczak
Direttissima Fiali, Fiala VI+ Korczak 1984
Dolny Okap, Zakrzówek VI.3 Kurtyka 1981
Zawroty Głowy, Dol. Kobylańska VI+ Korczak 1984
Pirania, Dol. Kobylańska VI.1 Korczak 1984
Kostkówka, Dol. Kobylańska VI.2 Korczak 1984
Rysa Zegarmistrzów, Dol. Kobylańska VI.2+ Korczak 1984
Mała Dupa Słonia, Dol. Będkowska  VI.1 Płonka 1984
Filarek Bularza, Szklary VI.1+ Korczak 1984
Komin Łaskawca, Dol. Prądnika   VI Malczyk 1984
Droga przez Napis, Dol. Bolechowicka VI.2 Korczak 1985
Droga Ostrapowskiego, Dol. Będkowska VI.1+ Malczyk 1985
Filarek między Wallischami, Dol. Bolechowicka VI+ Benduski !985
Sinusoida, Dol. Bolechowicka VI.3 Korczak 1985
Szara Płyta, Dol. Kobylańska VI.3 Korczak 1985

Piotr Korczak