Ostatnie lata przyniosły wspinaczom skałkowym na Jurze (i nie tylko) nowy problem: stanęli oni oko w oko z niezwykle licznymi i odznaczającymi się iście policyjną mentalnością ochroniarzami przyrody. Jest to skutek utworzenia tzw. Jurajskich Parków Krajobrazowych, które objęły większość terenów dotychczas „bezpańskich”.
Ale czy rzeczywiście bezpańskich? Osoby interesujące się tym terenem winny znać historię eksploracji Dolinek Podkrakowskich i pamiętać, że pierwszymi, którzy w sposób poznawczy zainteresowali się skałkami, byli taternicy. Oni też, na swoje nieszczęście, spopularyzowali ten rejon. Z czasem w dolinkach zaczęły odbywać się różnej maści zloty i spędy urządzane przez różne organizacje. W ślad za nimi dopiero trafił tam ochroniarz przyrody, który będąc za słabym, by dobrać się do prawdziwych niszczycieli przyrody, szuka kompensacji w tępieniu wspinaczy.
Wydaje się więc za celowe podjęcie przez kompetentną osobę problemu: czy i w jakim stopniu wspinacze przyczyniają się do dewastacji skały i przyrody aa terenie Jury? W miarę moich skromnych możliwości pozwolę sobie przedstawić kilka moich sugestii w tej sprawie.
A. Dewastacja skały:
- Jest zwykle skutkiem stosowania przy wspinaniu techniki hakowej. Wielokrotne wbijanie haków, z reguły w te same miejsca powoduje (niewielką bo niewielką, ale jednak) zmianę rzeźby skalnej. Ma to jednak znaczenie czysto alpinistyczne: z punktu widzenia „krajobrazowego” żadnych szkód nie przynosi. Radą na ten problem jest ścisłe ograniczenie stosowania techniki hakowej do dróg, które nie są jeszcze przebyte klasycznie (z dolną czy z górną asekuracją). Rygorystyczne przestrzeganie tej zasady jest, a przynajmniej powinno być elementem etyki wspinacza. W przypadku dróg klasycznych celowe wydaje się zainstalowanie stałych punktów asekuracyjnych (haków, nitów) w miejscach, gdzie asekuracja z kostek jest niemożliwa. Dla szeregu dróg klasycznych przejścia All Free, tj. z zakładaniem punktów asekuracyjnych w czasie wspinania (w tym wbijanie haków) jest celem samym w sobie. Dlatego też warto zaproponować, aby na drodze, która doczekała się trzech przejść „z wbijaniem haków”, zainstalować już stałe punkty asekuracyjne i zapobiec dalszej dewastacji. Wreszcie oznakowanie ekstremalnych dróg klasycznych służyć może ostrzeżeniu nieświadomych „hakomistrzów”. Wiele z tych propozycji, jak zdążyłem zauważyć, funkcjonuje w skałkach północnej Jury. Warto by je zastosować i na naszym terenie!
- Jest również skutkiem samej wspinaczkowej eksploatacji. W tym przypadku chodzi o obrywy. Występują one tylko w kruchych partiach skalnych i z reguły mają też tylko znaczenie wspinaczkowe (trudno się dopatrzyć np. wpływu urwanej „klamy” na Sępiej na okoliczny krajobraz i przyrodę). Warto jeszcze nadmienić, że obrywom ulegają jedynie bloki i płyty skalne słabo związane z podłożem. Naturalnego obrywu dopełniłaby więc co najwyżej w parę lat później woda i zamróz.
B. Ochrona przyrody:
Podstawową niespójnością, jaka daje się tutaj zauważyć, jest rozbieżność między ochroną skały i ochroną roślinności. Jak sądzę, problem ten nie został zauważony przez „speców” od ochrony. Wapień jurajski jest skałą, która łatwo ulega wietrzeniu, głównie chemicznemu, a wszelka roślinność potęguje to zjawisko. Efektem, zwykle już po kilkunastu latach, jest potworny rzęch, który trudno nazwać skałą. Jako przykład można podać Dol. Mnikowską. Ścisłe przestrzeganie ochrony roślinności (głównie stanu zadrzewienia – co wpłynęło wzrost stopnia wilgotności, a przez to i na bujniejszy rozwój mchów i porostów) i spowodowało przekształcenie tego skalnego niegdyś zakątka, w stertę obrośniętych mchem kamieni. Walory krajobrazowe, przynajmniej lewej części Mnikowa, są żadne, a historycznych dróg z początku XX w. nie da się tutaj już nawet zidentyfikować (!). Ochrona roślinności jest rzeczą ważną, ale przecież mamy OPN i kilka rezerwatów. Ogłoszenie znacznej części Jury parkiem krajobrazowym rozumieć można chyba jedynie jako chęć zachowania właśnie skalnego krajobrazu regionu. Niniejszym oświadczam więc że ruch wspinaczkowy w żadnym stopniu nie przyczynia się do dewastacji krajobrazu skalnego.
Przeciwnie, nieustanne oczyszczenie skał przez wspinaczy z licznych traw, dzikich agrestów, „śliwek” nawet „różyczek”, których wartość przyrodnicza jest wątpliwa, przyczynić się może do zachowania krajobrazu skalnego.
Może po powyższych wyjaśnieniach „policjanci” z Podzamcza (tam się z nimi zetknąłem) i z innych rejonów gniew swój zwrócą przeciwko kominom pięknie zindustrializowanej ziemi częstochowskiej i krakowskiej, a nie przeciwko Bogu ducha winnym „łojarzom”.
Na koniec chciałbym wyrazić nadzieję, że obie, niepotrzebnie zwaśnione strony znajdą drogę wyjścia , taką choćby, jak w NRD, gdzie pogodzono, a nawet połączono działalność wspinaczkową z ochroną skały, ku zadowoleniu obu stron.
Piotr Korczak