Od daty wydania poprzedniego Taterniczka upłynął rok. Jak na aperiodyk, który ukazuje się kiedy chce, nie jest to jeszcze przerwa zbyt długa. Wszak w jego trzydziestoletniej historii zdarzyło się nawet, że pomiędzy kolejnymi numerami minęło 5 lat. Nie znaczy to jednak, abyśmy taką sytuację uważali za prawidłową. Zresztą 12 miesięcy temu, we wrześniu 1988 r. zupełnie inaczej wyobrażaliśmy sobie przyszłość naszego aperiodyku.
Wydawało się wtedy, że Taterniczek — uznany właśnie przez cenzurę jako oficjalne czasopismo — jest „na fali”. Na początku 1989 miał się nawet odbyć jubileusz 30-lecia pisma (pierwszy numer biuletynu Koła Krakowskiego KW pt. Jednodniówka, który przybrał w 13 numerze nazwę Taterniczka ukazał się 10 II 1959 r). Niestety, stało się Inaczej. Zresztą przez ten rok nie tylko sprawy Taterniczka potoczyły się w mało oczekiwany i niezbyt pomyślny sposób.
Czyż np. mogliśmy spodziewać się, że za kilka miesięcy staniemy w obliczu największej tragedii w historii polskiego alpinizmu, a jej ofiarami będą nasi przyjaciele? Że los nie będzie nam oszczędzał kłopotów najróżniejszej natury. Nie przewidywaliśmy też załamania rynku wydawniczego, czego jesteśmy obecnie świadkami. Załamanie to, dosięga zresztą nie tylko Taterniczka, ale i inne firmy z naszej branży jak Baszta, Bularzczy Taternik.
A może nasz czas po prostu minął? Może we wspinaniu i prasie alpinistycznej nadeszła nowa era, której zapowiedzią są min. licznie powstające pisma wspinaczkowe? W Poznaniu Luz, w Gliwicach Brytan, w Warszawie kolejne wcielenie Wspinaka. Także kol. Łoziński zapowiada
wydawanie nowego czasopisma alpinistycznego a TV i prasa szeroko poinformowały o przekształceniu przez W. Bełza katowickiego Optymisty w wielonakładowy, kolorowy magazyn górski. Czyżby stara zasada mówiąca, źe w czasach kryzysów upadają stare fortuny, a rodzą się nowe miała być L tej dziedzinie aktualna?
Teraz kilka zdań na temat niniejszego numeru. Przygotowany „z grubsza” rok temu, opracowany ostatecznie i wydany został w wielkim pośpiechu i — jak sądzę ~ nie jest najlepszą wizytówką naszych możliwości. Wiedziałem jednak, że jeśli Taterniczek nie ukaże się teraz, to najpewniej nie ukaże się już nigdy i postanowiłem wydać go bez względu na zastrzeżenia co do treści czy formy. Oznaczony jest on numerem 36, co wymaga krótkiego wyjaśnienia. Do jesieni 1981 r. Taterniczek ukazywał się poza cenzurą (ostatni z numerem 25). W następnych latach funkcjonował już oficjalnie jako tzw. materiały szkoleniowe. Było to związane z zakazem ciągłej numeracji, a 10 takich numerów pojawiło się od 1983 do 1988 r. włącznie.
Na koniec problem chyba dla czytelników najważniejszy co dalej? Przyszłość, nie przedstawia .się niestety optymistycznie. Pisząc te słowa nie mam nawet pewności czy i kiedy zostaną one wydrukowane. Wiem natomiast, że cena Taterniczka będzie bardzo wysoka. Wiem też, że widmo bankructwa jest bardzo realne. Mogę także stwierdzić, że prace nad kolejnym numerem są zaawansowane i pragnę aby Taterniczek ukazywał się dalej. A jak będzie, pokaże czas.
Krzysztof Baran.
1