Korzystając z pięknej, aczkolwiek mroźnej pogody wybraliśmy się w sobotę 19.03.2016 na Koskową Górę. Szukaliśmy śladów wiosny, ale spotkaliśmy zaledwie początki przedwiośnia. Z wiosennych roślin napotkaliśmy jedynie tuż nad domami kilka kwitnących lepiężników, na polanach na grzbiecie było jeszcze sporo śniegu, a wszystkie zacienione kałuże były ścięte lodem.
Widok z Koskowej Góry do niedawna można było zaliczyć do najpiękniejszych w polskich górach. Niestety w ostatnich latach jej szczyt zarasta coraz rozleglejszymi zagajnikami, ponad którymi górują dwie ohydne wieże telekomunikacyjne. Te ostatnie można po prostu zignorować, traktując jako cywilizacyjne zło konieczne, to rozsiewające się w szybkim tempie drzewa skutecznie ograniczają fantastyczną, dookolną panoramę – od Beskidu Wyspowego, poprzez Gorce, Tatry, Babią Górę, aż po Beskid Żywiecki Śląski, a na północy jak na dłoni Kraków. Z roku na rok z tą panoramą jest coraz gorzej, ale można jeszcze sporo podziwiać, zwłaszcza jeśli wybierzemy się wczesną wiosną, kiedy nie ma na drzewach ani jednego listka.
Prawie na sam szczyt prowadzi teraz asfaltowa droga, ale jeżeli chcemy odbyć prawdziwą wycieczkę beskidzką, to proponuję zatrzymać się na dole w Bogdanówce, na placu pod szkołą. Stąd najlepiej obok budynku szkoły wystartować do lasu wprost w górę. Nie ma żadnego szlaku, ale jest sporo leśnych traktów i jeśli potrafimy posługiwać mapą i GPS to spokojnie przebijemy się przez Sołtysią Górę, by po kilkudziesięciu minutach osiągnąć górne przysiółki Bogdanówki. Tutaj, na południowych stokach Parszywki zachowało się tu mnóstwo otwartej przestrzeni z fantastycznymi widokami, dla których warto nieco powłóczyć się po tym terenie.
Dalej droga w kierunku Koskowej Góry nie przedstawia żądnych trudności orientacyjnych – prowadzi nas żółty szlak, a nasz cel widoczny jest jak na dłoni, zwłaszcza wspomniane wcześniej wieże. Widoki w dalszym ciągu przepiękne. Po drodze ciekawe zabudowania, polany przysiółka Koski, a na przełęczy malownicza, kamienna kapliczka, gdzie wg tabliczki Jan Kosek prosi o westchnienie, zapewne za jego duszę. Stąd droga na szczyt krótka i prosta, często niestety rozjeżdżona przez quady i motocykle.
Ze szczyty można się cofnąć i do Bogdanówki zejść drogą, ale polecam kontynuowanie naszej wycieczki grzbietem biegnącym na południe. Trzeba zejść ze szczytu, dołączyć do szlaku niebieskiego i nim dojść do wyraźnej przełęczy. Stąd drogą w lewo w dół do centrum wsi.
K. Baran