19 maja – dzisiaj wybieramy się na kilkugodzinny przemarsz przez nadmorskie góry pomiędzy plażami Cala Sisine i Cala Luna. Przy okazji zamierzamy zaliczyć rejs wycieczkowym stateczkiem wzdłuż odcinka wybrzeża na południe od Cala Gonone. Spodziewamy się pięknych widoków i wrażeń zarówno w czasie rejsu, jak i podczas przejścia ponad wybrzeżem. Jak mało kiedy nasze oczekiwania spełniają się w całej rozciągłości, a cała wyprawa to jedna z najbardziej udanych przygód w czasie naszego pobytu na Sardynii.
Rano zachodzimy do portu, zakup biletów na jedną z wielu łódek kursujących wzdłuż całego wybrzeża Zatoki Orosei, nad którą leży Cala Gonone, kawa w porcie i rejs. Większość pasażerów wysiada przy grocie Bue Marina, mała grupa przy plaży Cala Luna, a na Cala Sisine jedynie nasza trójka. Łódka płynie dalej na południe z kilkoma osobami do ostatniej plaży i skał zatoki tj. do Cala Goloritze. Gdyby ktoś chciał powtórzyć naszą wycieczkę, to proponuję wstać nieco wcześniej, tak aby wypłynąć najpóźniej o 9-tej, odbyć rejs do końca, obejrzeć wszystkie klify i plaże Golfo di Orosei, a wyokrętować się na Cala Sisine w drodze powrotnej.
Droga przez góry zajmuje nam ok. 5 godzin, łącznie z podziwianiem przyrody, niezwykle ciekawych pasterskich szałasów wykonanych z gałęzi jałowców i oglądaniem fantastycznego okna skalnego na zboczach wąwozu Cala Luna. Ścieżka, którą idziemy, jest dobrze przygotowania i bez trudności technicznych, różnica wzniesień do pokonania to ok. 600 m. Pogoda nam wybitnie sprzyja, temperatura dwadzieścia kilka stopni, a w czasie przejścia odkrytych odcinków słońce zakryte jest chmurami – idealna na aura na taką wyprawę.
Po drodze spotykamy raptem kilka osób, za to na Cala Luna jest ich znacznie więcej, choć tłumów nie ma. Plaża jest po prostu wspaniała i nic dziwnego, że to chyba najpopularniejsze miejsce w całej zatoce. Trzeba na jej podziwianie zarezerwować sobie co najmniej godzinę. Można też coś przekąsić w barze, który położony jest w głębi lądu, jakieś 300 metrów od morza.
K. Baran