Jura Południowa po raz piąty – kilka uwag do przewodnika
8 października 2023
0

Działo się to w roku 2021. Prowadziłem prace w górnych piętrach Rozwalistej, kiedy z czeluści jej ściany wyłonił się jakiś wspinacz. Zatrzymał się wyraźnie zdezorientowany, następnie sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej smartfona, kliknął w ekran, chwilę pomedytował sprawdzając zapewne topo i ruszył dalej. Szedł łatwą granią, dalsza droga była ewidentna i nawigacja zupełnie zbędna, ale za moment, dla pewności, ponownie skontrolował sytuację i w końcu dotarł na szczyt. Wcześniej już nie raz widziałem ludzi podchodzących pod ściany i szukających wejścia w drogi za pomocą smartfonów, ale żeby wspierać się nimi w trakcie wspinaczki? Rozumiem, że w dużych ścianach przy wyszukiwaniu dalszego szlaku można się wspomagać GPS-em, ale w skałkach…


Mocno się nad tym faktem zadumałem i przez chwilę pomyślałem, że oto nadchodzi zmierzch bliskich memu sercu książkowych przewodników, po chwili jednak skonstatowałem, że przecież to musiał być jednostkowy przypadek. Bowiem przez ostatnie kilka lat mojej intensywnej działalności w masywie Rozwalistej Turni spotykałem wielu wspinaczy szukających swoich celów, ale nie za pomocą smartfonów, przede wszystkim z Jurą Południową Grześka Rettingera w ręku.


Przewodnik jako instytucja wspinaczkowa


W sierpniu br. ukazało się drukiem kolejne, już piąte wydanie tego przewodnika. Pierwszy raz mogliśmy go wziąć do ręki w 2013 roku i wtedy była to książka o objętości 304 stron, a na jej łamach opisano 3109 dróg. Dzisiaj jest to już opasłe tomisko z 486 stronami i ponad 5 tysiącami dróg! Przez te 10 lat stał się on prawdziwą instytucją dokumentującą niebywały wzrost popularności wspinaczki skalnej pod Krakowem i w ogóle w Europie. Wspinanie przestało być zajęciem dla garstki wtajemniczonych, jak to było w mojej młodości, a stało się popularną rozrywką na dużą skalę.
Mamy coraz więcej wspinających się, ale też dzięki aktywności ekiperów co roku istotnie zwiększają się możliwości działania w skałkach. Otwieranie coraz to nowych dróg czy wręcz sektorów zwiększa znacząco zapotrzebowanie na nową, aktualną odsłonę przewodnika. A rosnąca z roku na rok ilość adeptów sztuki wspinaczkowej stanowi największą grupę czytelników Przewodnika. Doświadczeni skałkowi wyjadacze nowych wydań zbytnio nie potrzebują, o trudnych pasażach dowiadują się natychmiast z internetu czy od kolegów, a łatwe nowości z np. Rozwalistej Turni ich nie interesują.
Wracając do roli ekiperów, to tak naprawdę, jedyną nagrodą dla ich społecznej przecież pracy jest uznanie środowiska potwierdzone wzmianką w rubryce autor drogi. Najlepiej na trwałym nośniku – papierze, a nie w na stronach internetu, bo dobrze wiemy, że wiadomości w tym medium stają się nieaktualne i zapominane już nieomal z chwilą ich opublikowania, zaś książka zostaje na długie lata. A obecnie na rynku mamy niestety jedyny taki przewodnik czyli Jurę Południową Grześka Rettingera.
To komfortowa sytuacja dla autora i wydawnictwa, ale też i odpowiedzialność – jakby Wikipedia skalnego wspinania i z tego tytułu powinna być to pozycja szczególnie rzetelna. Ponieważ ciągle leży mi na sercu los naszych skał, których integralną częścią jest właśnie omawiany przewodnik, postanowiłem podzielić się z Czytelnikami kilkoma przemyśleniami na ten temat. Mam też nadzieję, że w przyszłych wydaniach chociaż część z nich zostanie uwzględniona, za co z góry Autorowi dziękuję.
Tak więc po tym przydługim i nieco moralizatorskim wstępie przejdę wreszcie do kilku uwag, jakie nasunęły mi się po lekturze ostatniego wydania.


Dla kogo są mapki?


Formuła przewodnika, sprawdzona przez ostatnie 10 lat i w pełni przyjęta przez wspinaczy jest stabilna. Jedyną, i to bardzo praktyczną edytorską zmianą była modyfikacja mapek zamieszczanych przy każdej skale. Były one i są niewielkie, a ich czytelność siłą rzeczy ograniczona. Ten problem był wielokrotnie sygnalizowany i nieraz spotykałem wspinaczy, którzy mieli problemy z identyfikacją swoich celów w terenie pomimo, że trzymali w ręku przewodnik. Sam też czasami miewałem z tym kłopoty…
W tym wydaniu wprowadzone na mapkach strzałki kierunkowe i ten drobny zabieg znakomicie podniósł ich czytelność. Niepotrzebna była jednak nieco złośliwa uwaga Autora opublikowana na wspinaniu.pl o czytających mapy „inaczej”…


Zgodność przewodnika ze stanem faktycznym


Nie mogę się wypowiadać na temat aktualności i przebiegu dróg wspinaczkowych w całym przewodniku, to przecież nierealne. Może to jedynie zrobić Autor, ale i tak przecież niemożliwą rzeczą jest przejście i ocenienie dokładne wszystkiego, a już zwłaszcza aktualizacji i poprawek. Nikt takiemu zadaniu nie sprosta i nikt normalnie myślący tego nie może wymagać od Autora. Można i trzeba jednak korzystać z powszechnie dostępnych informacji w internecie, wystarczy je tylko rzetelnie przepisać.
Dlatego też mogę skupić się wyłącznie na rejonie, który dobrze znam, oczywiście Rozwalistej Turni. Pierwsze topo opublikowałem jesienią 2019 i ta wersja znalazła się w wydaniu przewodnika z 2020. W następnym roku tj. w 2021, praktycznie cały sezon spędziłem na ponownym czyszczeniu ściany. Przy okazji zmodyfikowałem przebieg wielu dróg, kilka z nich poważnie przedłużyłem, przeorganizowałem też usytuowanie stanowisk, a wszystkie wyposażyłem w karabinki zjazdowe. I nie były to błahe korekty, ale aby nie zanudzać Czytelników podam tylko jeden przykład.
Pierwszy i drugi wyciąg na Direttissimie Rozwalistej zostały połączone, stanowisko zjazdowe podniesione o kilka ringów, a wyjście na wierzchołek w postaci Szczytnika skasowane. Jest tam już bardzo połogi i łatwy teren, a na dodatek z luźnymi kamieniami, groźnymi dla stojących u stóp ściany. Wyjście na wierzchołek i nazwa Szczytnik zostały przekierowane na grań powyżej stanowiska zjazdowego do drogi Baran z komodą. To chyba istotna różnica i jej nieznajomość może spowodować niebezpieczną sytuację.
Wszystkie wspomniane powyżej zmiany zostały przeze mnie opisane, przebieg dróg skorygowany na zdjęciach, a nowe topo opublikowane w 2021 roku w internecie. Niestety nie zostały one uwzględnione w kolejnym wydaniu przewodnika z 2023, a wystarczyło tylko zaglądnąć na www.taterniczek.com czy po prostu kliknąć na stronę wydawcy przewodnika czyli wspinanie.pl. Nie bardzo rozumiem, dlaczego Autor, tak krytyczny wobec czytelników mapek nie dokonał korekt opierając się o łatwo dostępne i znane mu źródła?


Rozwalista Drużyna czyli kto jest autorem dróg na Rozwalistej?


Zawsze uważałem – i to przekonanie mocno we mnie siedzi do dzisiaj – że autor przewodnika wspinaczkowego ma etyczny obowiązek podawania nazwisk autorów dróg według najlepszej dostępnej wiedzy. Nie może zmieniać tych faktów według własnego uznania, czy wręcz sympatii lub antypatii. Oczywiście zdarza się, że ingerencja jest niezbędna, ale musi ona wynikać z nowych faktów czy jakiejś dogłębnej analizy, którą na dodatek trzeba rzetelnie przedstawić. Od czasu do czasu sam to robię, ale zawsze opisuję publicznie powody takich zmian. Tymczasem w Jurze Południowej takie „po uważaniu” ingerencje mają niestety miejsce i to bynajmniej nie od ostatniego wydania. Ale do rzeczy.
Jak już wspomniałem w wydaniu Przewodnika z 2020 roku zadebiutowała Rozwalista. Znalazły się tam drogi opisane przeze mnie wcześniej na taterniczku.com, a następnie opublikowane na wspinaniu.pl. Wszystko się zgadzało, ale nie autorzy dróg. Otóż, za wyjątkiem kilku przypadków Autor przewodnika zamienił podane przeze mnie nazwiska współtwórców dróg na nieokreślony bliżej byt pt. Rozwalista Drużyna. I owszem, sam użyłem tego określenia, ale wyłącznie w przypadku autorstwa kilku najłatwiejszych szlaków. Cała reszta miała współautorów podanych z imienia i nazwiska.
Oczywiście nie spodobało mi się to i nie chodziło bynajmniej o moją chwałę, choć przecież nad każdą drogą Rozwalistej Drużyny ciężko harowałem. Przede wszystkim chciałem docenić pracę kolegów, którzy dzielnie mi pomagali i brali udział w ustanawianiu konkretnych dróg. Rozwalista Drużyna to termin, który ukułem sam na określenie całej naszej grupy, ale przecież nie był to oddział wojska, któremu wydawałem rozkazy i wszyscy je równo wykonywali jak na froncie. Przez Drużynę przewinęło się wiele osób, niektórzy zawitali do nas na jeden dzień, inni na znacznie dłużej, a część z nich wspiera mnie nawet do dzisiaj. Oczywiście wszyscy mocno pracowali i dlatego podając konkretne nazwiska chciałem uhonorować szczególnie tych, którzy do powstania danej drogi przyczynili się najbardziej.
Autor postanowił jednak inaczej, a ja stwierdziłem, że nie warto się czepiać i żądać zmian, wszak przy każdej takiej drodze figurowało na początku moje nazwisko. Już widzę te komentarze o pazerności starego dziadka na resztki sławy! Wtedy odpuściłem, a może trzeba było działać od razu?


Powtórka z rozrywki 2023


Przyszedł rok 2023, ukazała się nowa edycja przewodnika. Otworzyłem go oczywiście na stronie z nowymi drogami na Wiadomej Skale i co – manipulacji ciąg dalszy!
Tym razem się nieco wkurzyłem, bo dotyczyło to autorstwa dla mnie najważniejszego i najpiękniejszego szlaku na Rozwalistej, jakim jest połączenie Trawersu Dyrektora Naszego i Rysy Porębskiego. Moim zdaniem było to nasze czyli Włodka Porębskiego, Karola Tabora i mnie największe i najpiękniejsze przedsięwzięcie na Rozwalistej. Bój trwał 3 lata, w międzyczasie, po pierwszych przejściach wielokrotnie czyściliśmy te dwie drogi, zmieniali asekurację bo np. w trakcie walki 2 wielkie bloki ze zdawałoby się pewnymi ringami wylądowały u podstawy ściany. Opis tej historii zamieściłem wraz z topo w 2022, oczywiście z podaniem autorów tego epickiego pasażu. A tu ze stron Przewodnika znowu wyskakuje Rozwalista Drużyna!
Swoją drogą bardzo mnie ciekawi co powiedziałby Autor, przecież bardzo wytrawny i aktywny ekiper, gdyby ktoś zaczął publikować informacje o jego dokonaniach nie podając nazwiska, a używając określenia np. Ekipa Przewodnika?


Nie tylko Rozwalista Drużyna


Niestety okazuje się, że ingerencja Autora w zmiany autorstwa dróg nie ogranicza się tylko do Rozwalistej Drużyny. Otóż od pewnego czasu trwają prace w Dolinie Sanki nad otwarciem nowego regionu – Chamerni. Zainicjował ten projekt Karol Tabor, ale zajęty innymi sprawami przekazał go w ręce Łukasza Masztafiaka. Ten napracował się ciężko i częściowo we współpracy z KW Sakwa doprowadził do otwarcia kilku dróg na Walcowni, jednym z sektorów masywu. Tymczasem nazwisko Łukasza zostało pominięte, pozostał jedynie klub, którego zasługi, szczerze mówiąc są tam niewielkie.
Wiele lat temu na forum Naszych Skał przetoczyła się dyskusja Grześka Rettingera z Mariuszem Biedrzyckim na okoliczność pomijania tego drugiego w rubrykach autor. Nie podejmuję się w żadnym przypadku rozstrzygać tego sporu, bo zważywszy na jego materię nie da się tego zrobić. Mariusz przechodzi na żywca mnóstwo dziwnych skał i dróg, często nieasekurowalnych – każdy autor przewodnika miałbym z tym nie lada problem. Ale trzymajmy się faktów.
Otóż w roku 1999 Mariusz Biedrzycki poprowadził na Skale nad Źródłem w tradycyjnym stylu drogę Komin z blokami, V+ i – jak mi to opowiadał – asekurował go wtedy Grzegorz Rettinger. Do 2020 roku droga ta figurowała w każdym wydaniu Jury Południowej pod powyższą nazwą i z autorstwem Biedrunia, a był to komin mniej więcej w środku skały. Tymczasem w najnowszym wydaniu pojawiła się w tym samym miejscu droga Czadowe Wapory innego autora!
Ale, żeby było ciekawiej droga Biedrunia czyli Komin z blokami została przesunięta w lewo i wepchnięta do jakiegoś innego, zapewne parchatego komina. Ciekawa żonglerka drogami i autorami!


Nowe skały – ale czy wszystkie?


We wstępie do Przewodnika Wydawcy i Autor zaznaczają, że publikacja ta obejmuje wszystkie podkrakowskie rejony wspinaczkowe. Bezdyskusyjnie to wielka i niepodważalna zaleta przewodnika, nie mniej jednak z pewnością nie znalazły się tam wszystkie skały udostępnione do wspinania. Od zawsze nie ma tam Dzwonu w Dolinie Kobylańskiej, a bywał we wcześniejszych przewodnikach, nie tylko Barana i Opozdy, ale także R. Nowaka. Są tam 4 drogi, w tym dwie poprowadzone w szlachetnym, tradowym stylu.
Natomiast kilka minut w górę Doliny, na samym szczycie masywu Rozwalistej Turni znajduje się skałka, która też nie znalazła uznania w oczach Autora. To Kopa Barana. Nie jest ósmym cudem świata, liczy kilkanaście metrów połogiej dosyć skały, w przeciwieństwie do Dzwonu jest dokładnie oczyszczona. Ostatnio stała się dosyć popularna wśród instruktorów, bo mamy tam 5 dobrze ubezpieczonych dróg idealnych do szkolenia i pierwszych prowadzeń. Co więcej, ostatnio rozeszła się w internecie wieść, że dołożono na Kopie kolejną drogę!
Nie wiem czym się kierował Autor pomijając Kopę Barana przy tworzeniu nowego wydania, ale z pewnością dobrze wiedział o istnieniu tej skały, gdyż już w październiku 2022 informacja o niej i topo znalazły się zarówno na taterniczku.com jak i portalu wydawcy czyli wspinaniu.pl. Można też znaleźć informacje o niej na Portalu Górskim oraz na stronach crag.27. Jakby co mogę podesłać linki.


PS. Szanujemy się?


Wertując strony nowego wydania Przewodnika natknąłem się na coś, czego nie zauważyłem wcześniej w poprzednich wydaniach, bo i nie zwracałem na to uwagi. Otóż z pewnym zdziwieniem odkryłem, że znajdują się tam podziękowania dla autorów dróg, którzy cytuję: zechcieli się podzielić swoimi dokonaniami. To może i nieco formalny, ale bardzo chwalebny i miły obyczaj. Z ciekawością przestudiowałem tę listę, a właściwie te listy, bo sięgnąłem do tych podziękowań we wszystkich wydaniach. Nie znalazłem w żadnym z nich, szczególnie w tym pierwszym ani Tomasza Opozdy ani Krzysztofa Barana, w ostatnim szukałem nawet Rozwalistej Drużyny, również bez skutku. Rozbawiło to mnie do tego stopnia, że zszedłem do piwnicy, otworzyłem butelkę dobrego, białego wina i wychyliłem kilka kieliszków za zdrowie Autora jak i swe własne! Z pewnością nam się ono przyda, bo chyba obydwoje nie składamy jeszcze broni i zamierzamy w tych naszych skałach trochę podziałać, a może nawet nieco przy ich opisie wspólnie popracować…
Krzysztof Baran