Co jest nie tak z tym Zadarem?
31 lipca 2023
0

Ze sławnymi miastami jest tak: albo zaraz na wstępie powalą cię na kolana mimo wrzaskliwych tłumów wciskających się w każdą, nawet najmniejszą uliczkę, mimo śmieci, brudu i smrodu i różnych innych niedogodności, które powinny cię zniechęcić. Zakochujesz się w nich po uszy, śnisz o nich po nocach i wracasz przy każdej, możliwej okazji. Albo… Przyjeżdżasz do miasta owianego nimbem sławy i… nic. Żadnej iskierki, żadnego wzruszenia ni westchnienia zachwytu. Nie wiadomo o co chodzi. Patrzysz na cuda architektury, na powalające pięknem fasady pałaców, tłumaczysz sobie: „Patrz, tu mówią wieki!”. I co? I nic. Przypomina ci się gombrowiczowskie: „Jak zachwyca, skoro nie zachwyca!”. Czegoś brakuje, czegoś nieuchwytnego, a decydującego.
W naszej tegorocznej, wakacyjnej wędrówce po Chorwacji dotarliśmy pod Paklenicę, wielokrotnie już odwiedzaną, ale tym razem upał nie pozwolił nawet tam zajrzeć. Zalegliśmy, ciężko dysząc, w jakimś miłym apartamencie w Seline i spędzaliśmy czas na wyszukiwaniu co bardziej cienistych plaż. Aż w końcu nadszedł bardziej chłodny i chmurny dzień, więc postanowiliśmy ruszyć gdzieś dalej. ZADAR! Wizytowaliśmy to miasto ze dwa razy, pewnie jakieś 20 lat temu. Za każdym razem pozostawiało w nas uczucie niespełnionej obietnicy, brak czegoś istotnego, co decyduje, że chcesz tam wracać. Byłam ciekawa, jak będzie ty razem.
Przybyliśmy w sam środek starówki, z jej wyjątkowymi zabytkami i… znów nic. Pojawił się nawet jakiś odcień niechęci. Postanowiłam zgłębić, w czym tkwi problem.
Ogarnęłam wzrokiem Forum Romanum, ale nie dostrzegłam go wśród gawiedzi, która pokryła go dokładnie kolorowym i hałaśliwym patchworkiem. Tylko kościół św. Donata góruje nad nim niezwykłą sylwetką. Powstał w IX wieku, jako bizantyjska rotunda, nosząc w sobie, jako materiał budowlany, szczątki rzymskiego rynku. Wszędzie, i z zewnątrz i w środku tej surowej budowli można dostrzec resztki kolumn, reliefy, płaskorzeźby i rzymskie napisy. Nie pełni już funkcji religijnych, więc za parę euro można chodzić po jego wysokich krużgankach, a spojrzenie w górę z poziomu gruntu przyprawia o zawrót głowy.
Tuż za rotundą, niemal przyklejona do niej, wznosi się romańska katedra św. Anastazji, z przepiękną fasadą o trzech portalach. Obok , należąca do niej strzelista dzwonnica. Po drugiej stronie placu zachwyca elegancką sylwetką kościół św. Marii. Zachwyca? Więc co jest nie tak z tym Zadarem? Rzut oka na otoczenie Forum Romanum tłumaczy wszystko. Szkaradne, socjalistyczne bloki o ubikacyjnej kolorystyce wciskają się między starszą zabudowę, niszcząc tę symfonię zabytków wielkiej klasy i odbierając im wszelki blask.
I to nie koniec. Narodni Trg, główny plac średniowiecznego Zadaru straszy ordynarnie zaszkloną, Miejską Loggią, w której – o zgrozo – pomieszczono wystawę jadowitych pająków. Wielki baner z paskudną, włochatą bestią przykrywa ozdobne wejście. Dobrze, że oszczędzono XVI-wieczny budynek straży miejskiej z wieżą zegarową! Główna ulica miasta, zatkana kłębiącym się tłumem, też nie skłania do spojrzenia w górę: brzydkie budynki, o socjalistycznej proweniencji, ciągną się na całej jej długości. Na dole też nie ma na co patrzeć: tandetne sklepy i bary dla turystów.
Więc może wejdźmy na niebotyczną dzwonnicę katedry, może stamtąd widok będzie mniej przykry? O dziwo, mała kolejka! No cóż, wysokie, betonowe schody nie każdemu pozwolą na tę podniebną wycieczkę. Widok z góry zaiste piękny: dachy kościołów, dachy pałaców, które się jeszcze ostały, ulice z mrowiem ludzi i błękitna Zatoka Zadarska… Tylko dlaczego to wszystko przesłania gruba, metalowa siatka? Patrzę na to wszystko, jak więzień zza krat, ni zdjęcia zrobić, ni widoków podziwiać. Wyższemu nieco ode mnie mężowi udało się z narażeniem życia zrobić zdjęcie nad metalową zaporą.
Zajrzeliśmy jeszcze na Plac Petra Zoranica z rzymską kolumną z forum i Plac Pięciu Studni, pod którym w XVI wieku pomieszczono wielką cysternę zaopatrującą miasto w wodę. I… czas wracać. Czy naprawdę odkryłam przyczynę naszego braku sympatii do Zadaru? Nie wiem. A może to osławiony Genius Loci, który idzie za tobą, kryje się w zaułkach i daje łaskę zachwytu, albo nie…

Tekst: Barbara Baran   zdjęcia: Krzysztof Baran