Spis Treści
Mój drugi numer, a pierwszy wydany bez jakiejkolwiek pomocy Ewy Śledziewskiej. Zresztą obydwoje wpadliśmy w wir zdarzeń i udzielaliśmy się bardziej na polu solidarnościowej, a nie taternickiej prasy. Znalazło to wyraz we Wstępniaczku, pod znamiennym zresztą tytułem Taterniczek się kaja. Na marginesie tego tekstu mała dygresja. Otóż znajdująca się tam uwaga o grożącej redakcji wizycie komornika była aluzją do profesji i ksywki ówczesnego prezesa KW Kraków czyli Leszka Dumnickiego.
[showhide]Co zasługuje na szczególną uwagę w tym numerze? Myślę, że dwie rzeczy. Zacznę od równorzędnego potraktowania informacji o przejściach tatrzańskich, alpejskich, skałkowych i himalajskich. Dzisiaj nie ma w tym niczego dziwnego, co więcej, doniesienia skałkowe wręcz dominują, ale wtedy zdarzyło się to po raz pierwszy w polskim czasopiśmie górskim.
Druga ważna rzecz, to teksty Wojtka Kurtyki, w których przedstawił swoje propozycje skali trudności w naszych skałach i Himalajach. O ile pierwsza sugestia trafiła na niezwykle podatny grunt i stała się po prostu powszechnie obowiązującą w Polsce Skalą Kurtyki, tak druga przeszła bez echa.
Jak zwykle na końcu Drogi Wspinacz, od którego to tekstu przez lata wiele osób zaczynało lekturę Taterniczka. Tym razem inspiracją było walne zebranie KW Kraków. Wtedy to pewien bardzo już leciwy, a zasłużony członek naszego klubu przedstawił pomysł radykalnego ograniczenia dostępu do Tatr, poprzez wprowadzenie zakazu przebywania w górach po zmroku. Według tego, nieco już odjechanego działeczka, w imię ochrony przyrody taternicy mieli rozpocząć walkę o wyrzucenie ich z Tatr…
□ K. Baran
[/showhide]