28 maja 2016 – dzisiaj opuszczamy wspaniałe Cala Gonone i wracamy na południe, gdzie wynajęliśmy na ostatnie 2 noce apartament w połowie drogi pomiędzy Cagliari i zachodnim wybrzeżem. Tym razem omijamy góry i decydujemy się na przejazd autostradą, z której na Sardynii – w przeciwieństwie do reszty Włoch – można korzystać bezpłatnie.
Na początku przejeżdżamy u stóp masywu Supramonte, potem już prosto na południe,a po drodze decydujemy się zwiedzić półwysep Sinis. Nie ma tu gór, wybrzeże jest płaskie, płytkie, pełne lagun i przybrzeżnych jezior, na których można spotkać od jesieni do wiosny wielkie stada flamingów. Poza tym na końcu półwyspu znajduje się Tharros, jedno z nielicznych miejsc na wyspie, gdzie zachowały się pozostałości kartagińsko-rzymskiego miasta.
Niebo jest zachmurzone, wieje silny wiatr, flamingów ani śladu – tak na marginesie jedynych przedstawicieli tego gatunku widzieliśmy tylko w pobliżu portu w Cagliari. Tharros okazuje się niezbyt imponującym zabytkiem, gdzie mu tam do starożytnych świątyń południa Włoch czy Sycylii, ale jak na warunki Sardynii to zawsze coś i dlatego sporo tu autokarów i wycieczek szkolnych. Ruiny widać dobrze z drogi i wznoszącego się nieopodal wzgórza z tzw. wieżą saraceńską z XV wieku i dlatego rezygnujemy z dosyć kosztownego zwiedzania.
KB